Profilaktyka

Dlaczego żaden kraj na świecie nie radzi sobie z problemem szybko rosnących wydatków na opiekę zdrowotną? Ponieważ w krajach rozwiniętych gospodarczo wystąpiła eksplozja chorób cywilizacyjnych, a budżet żadnego kraju, nawet najbogatszego, nie jest w stanie zapewnić wystarczających środków finansowych na wydatki zdrowotne, które co roku zwiększają się w tempie znacznie szybszym niż tempo wzrostu PKB danego kraju. Skąd zatem brać pieniądze na opiekę zdrowotną? Są dwa wyjścia: budżet państwa musi zadłużać się bądź zabierać pieniądze innym sferom finansowanym z pieniędzy społecznych. Sytuacja obecna przypomina ślepą uliczkę bez wyjścia.

Dlaczego Ministerstwo Zdrowia nie zajmuje się problemem zdrowia obywateli, na co wskazuje jego nazwa, lecz promocją chorób? Co się stało z profilaktyką zdrowotną? Dlaczego społeczeństwo masowo choruje? Jaka jest tego geneza? Bez rozpoznania przyczyny choroby nie można skutecznie leczyć chyba, że zadowolimy się leczeniem pozornym, polegającym na usuwaniu objawów zewnętrznych choroby, tak jak to się obecnie powszechnie odbywa. Przepisywanie pacjentom recept na nowoczesne leki, usuwające objawy choroby, tworzy złudzenie pozbycia się samej choroby. Ona jednak nadal jest i postępuje, tylko jest mniej widoczna.

Dlaczego nie prowadzi się edukacji społeczeństwa w zakresie przeciwdziałania chorobom cywilizacyjnym: rakowi, zawałom serca, miażdżycy, nadciśnieniu tętniczemu, cukrzycy typu II, otyłości, itp., które wynikają wyłącznie ze sposobu naszego życia, braku poszanowania praw natury, złego odżywiania, braku ruchu, stresu, nadużywania alkoholu, palenia tytoniu? Dlaczego Ministerstwo Zdrowia aprobuje kłamliwe reklamy dotyczące korzyści ze spożywania mleka: ”pij mleko – będziesz wielki”? Czyżby nie miało dostępu do informacji dot. krajów azjatyckich takich jak Japonia i Chiny, w których do momentu rozpowszechnienia się złego europejskiego nawyku spożywania dużej ilości mleka, nabiału i innych produktów mleczarskich nie występowała w ogóle osteoporoza i rak piersi? Czy naprawdę nie wie, w których krajach na świecie jest najwyższa zapadalność na raka piersi? W Holandii i w Skandynawii, bo tam spożywa się najwięcej mleka i jego przetworów. W tej sferze, kryją się ogromne możliwości redukcji wydatków na ochronę zdrowia i poprawę kondycji zdrowotnej społeczeństwa. Dlaczego nikt z decydentów na ten temat nie chce rozmawiać?

Dlaczego w demokratycznym kraju, ściąga się ze mnie co miesiąc haracz w postaci obowiązkowej składki zdrowotnej, pomimo tego, że od pięciu lat nie skorzystałem ani razu z porady społecznej służby zdrowia i innych usług przez nią oferowanych? Dlaczego mam płacić za innych, którzy nie dbają o swoje zdrowie, nie stosują się do zaleceń prozdrowotnych, objadają się mięsem, mlekiem, nabiałem i słodyczami, nadużywają alkoholu i tytoniu, stronią od aktywności ruchowej? Czy jest to uzasadnione społecznie i sprawiedliwe? Czy poziom informatyzacji kraju nie pozwala na to, aby zróżnicować wysokość składki zdrowotnej w zależności od ilości i jakości pobieranych porad i usług medycznych przez obywateli? Co stoi na przeszkodzie, aby zastosować rozwiązania identyczne z ubezpieczeniami komunikacyjnymi tzn. kierowcy bezwypadkowi płacą znacznie niższą stawkę niż ci, którzy jeżdżą nieostrożnie i powodują wypadki? Taki system promowałby oszczędzanie pieniędzy społecznych i dbałość o własne zdrowie, zahamowałby lawinowo narastające wydatki na opiekę zdrowotną. Dlaczego nikt, żadna partia polityczna nie ma odwagi nawet o tym otwarcie mówić? Odpowiedź jest prosta: populizm, następne wybory za cztery lata. Nie chcą stracić na popularności, proponując społeczeństwu zmianę złych nawyków żywieniowych i sposobu życia. Zamiast głębokich przemyśleń, jak poprawić poziom zdrowia społeczeństwa, toczy się jałowa dyskusja – spór na temat potrzeby wpompowywania większej ilości pieniędzy do systemu opieki zdrowotnej, uszczelniania systemu, podnoszenia wysokości składki zdrowotnej itp. Poszukuje się rozwiązań tymczasowych – zastępczych, które tak naprawdę niczego nie rozwiązują, ponieważ problem ochrony zdrowia ma charakter strukturalny.

14 stycznia 2008. Prezydent zwołuje Radę Gabinetową. Bez żadnego wcześniejszego przygotowania i planu rozmów. Po co? Chyba tylko po to, aby zrobić trochę szumu medialnego. Tak, szum medialny to jest jedyna szansa, aby elektorat nie zapomniał o Kaczyńskich, tak jak szybko zapomniał o innej gwieździe populizmu sprzed kilku lat, przewodniczącym AWS-u  Marianie Krzaklewskim.

Prezydent nie zgadza się na dodatkowe płatne ubezpieczenia zdrowotne. Zapowiada weto. Czy Prezydent wie, jak wygląda obecnie struktura opieki zdrowotnej w Polsce? Kto leczy się w społecznej służbie zdrowia? Leczenie stomatologiczne jest płatne od wielu lat.

Przeprowadziłem rozmowę telefoniczną z jednym z czołowych gastroenterologów w Poznaniu. Jego opinia: „Narodowy Fundusz Zdrowia należałoby przemianować na Narodową Fikcję Zdrowia. Kto w Poznaniu leczy się w społecznej służbie zdrowia? Najbiedniejsi obywatele – emeryci i ci najgorzej uposażeni. Pozostali, lepiej zarabiający, już od dawna korzystają z placówek płatnej, prywatnej służby zdrowia. Płacą sami lub korzystają z dodatkowych świadczeń zdrowotnych oferowanych im przez zatrudniające ich firmy”.

Po co ta cała dyskusja nt. dodatkowych płatnych ubezpieczeń zdrowotnych? Przecież one już faktycznie istnieją od wielu lat, tylko społeczna służba zdrowia z powodów doktrynalnych i populistycznych nie ma dostępu do tego strumienia pieniędzy i na tym traci. A mogłaby przecież zarabiać, podreperować swój budżet i podnosić na wyższy poziom standard usług i leczenia.

W porannym radio TOK FM Janina Paradowska komentuje wywiad z kolejnym guru od ochrony zdrowia Andrzejem Sośnierzem, byłym Prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia, który twierdzi, że za obecną sytuację w służbie zdrowia odpowiadają agenci zlikwidowanego WSI. Słucham tego wszystko ze zdumieniem i niedowierzaniem. Czy ci ludzie kompletnie oszaleli? Zamiast zajmować się polityką, powinni zastanowić się nad rozpoczęciem leczenia.

Jak nisko można upaść, aby tylko zaistnieć w mediach, głosząc sensacyjne bzdury?